Wyspaliśmy się, zjedliśmy pyszne śniadanko popite sokiem ze świeżo wyciśniętych pomarańczy. Jeszcze tylko kawa, zakładamy okulary przeciwsłoneczne i ruszamy w miasto. Zaczynamy zwiedzanie Barcelony – dzień drugi.
Zwiedzanie Barcelony – Park Guell
Park Guell to ogromny ogród znajdujący się w górnej części miasta. Jest to miejsce absolutnie magiczne, takie które zawsze potrafi zaskoczyć odwiedzających. Ja wracałam do niego kilkakrotnie i zawsze z wielką przyjemnością. Najpierw podziwiając powykręcane konstrukcje, kolorowe mozaiki i fantastyczne widoki na całe miasto a potem już spokojniej, podglądając ludzi, piknikując na ławce i wygrzewając się w słońcu, kiedy mój syn brykał na bardzo fajnym placu zabaw.
Park stworzony przez Antonio Gaudiego na zlecenie hrabiego Eusebi Güell, który był mecenasem i przyjacielem architekta. Projekt zrobiony był z wielkim rozmachem. Miała to być bowiem ekskluzywna dzielnica bogaczy, jednak wojna ostudziła zapał i skończyło się na budowie tylko dwóch domów i kilku zawirowanych, inspirowanych przyrodą konstrukcji. Dziś punktem centralnym 17 hektarowego parku jest wielki plac ze 110 metrową mozaikową ławką (najdłuższą na świecie) przypominającą węża. Z tego właśnie miejsca można podziwiać panoramę całego miasta.
W centrum ogrodu znajduje się Dom Muzeum Gaudiego, gdzie mieszkał w latach 1906-1925. Pośród okazów znajduje się oryginalne łóżko architekta i drobiazgi które używał w codziennym życiu. Nigdy nie pokusiłam się o zwiedzanie, więc nie wiem, na ile warto zapłacić dodatkowo 5.50 EUR aby go zwiedzić.
Park Guell to emblematyczne miejsce dla Barcelony i wyjechać stąd bez spaceru po krętych uliczkach parku to według mnie spora strata.
Dzielnica Gracia
Jeśli pogoda będzie ładna, a wy będziecie mieć siłę, to proponuję spacerek z Parku Guell w dół prosto do dzielnicy Gracia. Choć znajduje się blisko do Paseo de Gracia (jednej z głównych ulic Barcelony) to spacer tam jest jak przeniesienie się w zupełnie inny świat. Dzielnica długo była niezależna od Barcelony i jej mieszkańcy do dziś dumnie twierdzą że są „de Gracia” i nie „de Barcelona”.
Jest to świetne miejsce do pospacerowania wąskimi uliczkami, na kawę, lunch lub wieczorne wyjście, nie ma tu zabytków ale już po krótkim pobycie w tej dzielnicy zauważycie że ma swój charakter i duszę. Dzielnica cyganerii, studentów i inteligencji. Można posiedzieć w jednej z kafejek i poobserwować codzienne życie lokalnej ludności. Na ulicy Verdi ciekawe sklepiki z oryginalnymi ciuchami szytymi przez właścicieli.
Na ulicy Montseny 17 jedna z najlepszych i second handowych księgarni anglojęzycznych w jakich miałam przyjemność być. Niedrogo i klimatycznie. Polecam.
Wielką zaletą tej dzielnicy jest to, że poczujecie się jak mieszkańcy i tych właśnie będziecie mieli okazję popodglądać bo turyści oczywiście tutaj są, ale nie w takich przytłaczających ilościach jak w dolnej części Paseo de Gracia.
Święto dzielnicy Gracia to kolejny powód by odwiedzić to miejsce. Choć każda dzielnica raz w roku hucznie obchodzi swoje dni, to jednak 5cio dniowy festiwal Gracia, który ma miejsce w sierpniu, nie ma sobie równych. Jest to impreza zrobiona z ogromnym rozmachem. Kiedy pierwszy raz znalazłam się tam, trochę przez przypadek, oszołomiła mnie zupełnie. Mieszkańcy traktują to naprawdę serio i przygotowują się miesiącami po to by to właśnie ich ulica prezentowała się najciekawiej.
Plaza Cataluna, Las Ramblas i La Boqueria
Po obowiązkowej przerwie na kawę i croissanta lub też obiedzie, proponuję wybrać się w stronę Plaza Cataluna. Jest to główny plac Barcelony i jak się coś dzieje w mieście, to na pewno na tym placu będzie to widoczne. W zimie przystrojony wielką choinką i sztucznym lodowiskiem, w lecie przyciąga chłód rozbryzgującej się wody z licznych fontann. Wart odwiedzenia zarówno w dzień jak i w nocy ze względu na oświetlenie tychże właśnie.
Po krótkim spacerze w dół, w stronę morza, zaczyna się Las Ramblas, głóny deptak Barcelony. Tutaj naprawdę trzeba uważać na swoje rzeczy, bo tłumy ogromne, pośród nich: turyści, złodzieje, sprzedawcy i jeszcze raz złodzieje. Tak naprawdę jak dla mnie jest to ulica, której unikam o każdej porze dnia i nocy i poza żywymi posągami (wspaniale ucharakteryzowanymi mimami) nie widzę w niej nic ciekawego.
Przy Ramblas właśnie znajduje się jednak coś co polecam jako obowiązkowy punkt nawet najkrótszej wycieczki po Barcelonie. Jest to kolorowy i egzotyczny market La Boqueria. Miejsce, które koniecznie trzeba odwiedzić, podobno też najlepsze targowisko spożywcze w Hiszpanii. I ja się z tym też zgadzam. Jest tutaj kolorowo, egzotycznie i głośno. Wstęp jest bezpłatny. Warto wejść choćby po to by porobić zdjęcia i napić się pysznych owocowych soków, które najtaniej sprzedają przed zamknięciem, ok. godz 18stej.
Tłumy są zawsze, ale nie tylko turystów. Jeśli macie na tyle odwagi, to polecam przysiąść w jednym z barów wewnątrz marketu i spróbować typowych tapas, podglądając miejscowych, głośno rozprawiających na tematy z codziennego życia Katalonii.
Po zwiedzaniu Marketu, można sobie odbić na lewo od Ramblas i zanurzyć się w wąskie uliczki Barrio Gotic. Nie polecam odbijania na prawo, do dzielnicy Raval, jeśli jest już po zmroku. Generalnie Barcelona to bezpieczne miasto (pomijając wyspecjalizowanych złodziei) ale akurat Raval lepiej w nocy omijać.
Barcelona zwiedzanie – dzień drugi – mapa oraz link
Barcelona dzień drugi – link bezpośredni do trasy
Miego zwiedzania!
Propozycję na następny dzień znajdziesz w „Dzień trzeci zwiedzania znajdziesz w naszym kolejnym artykule „Długi weekend w Barcelonie – dzień trzeci„
Inspiracje na zwiedzanie Barcelony pierwszego dnia znajdziecie w poprzednim artykule „Długi weekend w Barcelonie – dzień pierwszy. Ciekawy sposób na zwiedzanie miasta”