
W tym roku urodzinowym prezentem dla naszego smyka była wycieczka do Londynu. Od dawna jesteśmy absolutnie zakochani w tym mieście, często je odwiedzamy i czujemy się tam jak w domu. Bardzo zależało mi na tym, żeby pokazać Maksowi taki właśnie nasz Londyn, ale w sposób atrakcyjny dla niego. Długi marcowy weekend, który tam spędziliśmy był fantastyczny. A oto co spośród ogromu atrakcji londyńskich wybraliśmy dla naszego syna.
Weekend w Londynie, Dzień 1 – Muzeum Techniki czyli guziczki, przyciski i wybuchy. Zabawa i nauka.
Jak bardzo żałuję, że nie zabrano mnie do takiego miejsca kiedy zaczynałam lekcje fizyki. Jak można wszystkiego dotknąć, przesunąć, nacisnąć itd to nagle staje się łatwiejsze do wyobrażenia i zrozumienia wielu zjawisk. Skomplikowane na pozór prawa fizyki przestają być abstrakcją i suchym wzorem zapisanym na tablicy. Cieszę się ogromnie, że mój syn ma taką możliwość a ja przy okazji razem z nim mogę sobie poprzyciskać
Spędziliśmy w muzeum całą sobotę aż do zamknięcia. Ciągle pojawiało się coś co koniecznie chłopaki chcieli podotykać, podoświadczać i zbadać. Dodatkowo wybraliśmy się na 3 show. Na jednym pani przy pomocy bardzo prostych przykładów i kilku wybuchów, tłumaczyła nam prawa newtona i funkcjonowanie rakiety. Masę rzeczy sama się dowiedziałam z tego pokazu.
Potem była jeszcze arcyciekawa prelekcja rosyjskiej astronautki. Opowiadała o swoich wspomnieniach z wyprawy w kosmos i o tym, jak to jest być kobietą astronautką pośród praktycznie samych facetów. Zarówno jej historia jak i ona sama była fascynująca. Nie mogłam oderwać od niej oczu.
I na sam koniec zafundowaliśmy sobie Bubble show, czyli totalne szaleństwo z bąbelkami. Nie uwierzyłabym że można takie cuda robić z mydlanych baniek, gdybym nie zobaczyła na własne oczy. Dzieciaki były zachwycone.
Wszystko co udało nam się zobaczyć i doświadczyć tego dnia to i tak jest niewielka część oferty tego rewelacyjnego muzeum. Do takiego miejsca można wracać wielokrotnie i nigdy się nim nie znudzić. Polecamy!
Weekend w Londynie, Dzień 2 – parki, spacery i zwiedzanie miasta
Nie możny być w Londynie i nie przespacerować się przynajmniej po jednym z fantastycznych parków jakimi może się poszczycić się to miasto. Wiadomo, że jest ogromny Hyde Park, ale to dopiero początek. Mój ulubiony to St. James Park – nieduży ale pełen kwiatów i rabatek. Jest jeszcze przecież Green Park, Regent’s Park, Primrose Hill Park i wiele innych. Wystarczą wygodne buty, piknik, piłka i brak deszczu a można świetnie spędzić dzień w jednym z nich.
W niedziele rano obudziły nas promienie słoneczne wpadające przez wielkie okna. Nie wahaliśmy się ani chwili w trakcie ustalania planu dnia. Dziś idziemy do parku. Tego niespotykanie słonecznego jak na Londyn dnia udało nam się:
Zabrać chłopaków na super fajny plac zabaw w Hyde Parku.
Poszaleć na trawie.
Popodglądać rozebrane prawie do golasa angielskie dzieci, zażywających kąpieli w fontannie (sic!).
Próbowaliśmy zajrzeć przez okna Backingham Palace i podejrzeć królową oraz rozśmieszyć jej żołnierzy (nie udało się, ani jedno ani drugie).
Przejechać się piętrowym autobusem(siedząc na górze oczywiście).
Sfotografować się z Big Benem i Tower Bridge.
Dzień zakończyliśmy na pysznej pizzy w uroczym zakątku Londynu – St Kathrines Dock, niedaleko Tower Brigde.
Weekend w Londynie, Dzień 3 – Natural History Museum czyli trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów i kości dinozaura
Nasz super weekend w Londynie powoli dobiegał końca. Ostatni dzień postanowiliśmy spędzić w Muzeum poświęconym roślinom, zwierzętom i naturze. Jest to kolejne miejsce z którego nie chce się w ogóle wychodzić. Zdążyliśmy zwiedzić wystawę dotyczącą wybuchom wulkanów (ulubiony temat Maksa).
Przeżyć trzęsienie ziemi w japońskim supermarkecie.
I przyjrzeć się z bliska szkieletom dinozaurów.
Maksowi znów bardzo podobało się że prawie wszystkiego można było dotykać, projektować własne trzęsienia ziemi i symulować wybuchy wulkanów. Wspólnie analizowaliśmy historię dinozaurów i przyczyny ich wyginięcia (Maks kilkakrotnie się upewniał, że już ich nie ma po tym jak zobaczył wściekłego tyranozaura).
I to był koniec naszej wycieczki. Kolejny przystanek – lotnisko i powrót do domu.
Profil tego wyjazdu był zupełnie inny niż gdy jeździmy do Londynu sami, ale wróciliśmy wszyscy zadowoleni, mądrzejsi i z wielką chęcią powtórzenia tego doświadczenia.
Londyn tani nie jest, to wiedzą wszyscy. Na szczęście wiele wyżej wymienionych atrakcji (hmm właściwie to wszystkie) są darmowe. Wystarczy więc zaopatrzyć się w całodniowy bilet na metro i autobusy (Oyster Card), spakować piknik do plecaka i w drogę.
Science Museum – http://www.sciencemuseum.org.uk/ warto sprawdzić sobie plan pokazów na dany dzień i zaplanować pobyt, żeby nie przegapić wybranych atrakcji, w soboty i niedziele jest dosyć tłoczno. Jeśli możesz, zaplanuj sobie zwiedzanie w dzień roboczy.
Natural History Museum – http://www.nhm.ac.uk/ najlepiej jest wejść przez boczne wejście (obok wejścia do Science Museum) i uniknąć czekania w kolejce.
Do obydwu miejsc wstęp jest darmowy. Niektóre pokazy i wystawy mogą być płatne.
My lecieliśmy z Ryanair – najlepiej zaplanować sobie wyjazd wcześniej i sprawdzić wszystkie lotniska w okolicy, wtedy będzie taniej.
Noclegi poszukajcie na Booking.com, hostelworld.com, hostelbookers.com,
Z naszej strony wielkie podziękowania dla Ećki i jej rodzinki za wspólnie spędzony weekend i wspaniałą gościnę.
Komentarze